Paskudny Dwór rzuca coraz głębszy cień… ekhem, to znaczy, tego, działalność naszych agentów — w sensie Dworzan — przebija się coraz bardziej do Czytelniczej świadomości. Niedobroliterkowi piewcy Jednookiego przekonują, że nie takie bizarro straszne, podobnie jak niestraszni są sami bizarrofictioniści w swych osobach (bowiem w swych pomysłach straszni już bywają!). Tym zawiłym wstępem ogłaszamy, iż ukazał się wywiad z Waszą uniżoną Dworzanką, Zeter Zelke, o tu: Grozownia pod linkiem o tym. Dla miłośników grozy (wywiady, beletrystyczne nowości, audycje i podcasty) polecamy miłej uwadze całą Grozownię. Co do wywiadu zaś, możecie też zapoznać się z nim poniżej. Warto, albowiem padło tam wyzwanie. Bizarro i ciężki ładunek symboliczny. Kto podejmie rękawicę? Kto napisze tekst okraszony symbolizmem, a klucz do zrozumienia symboli wywali do rynsztoka ku uciesze/strapieniu wszystkich zainteresowanych? Po raz kolejny dowodzimy, że bizarro to — w wolnym tłumaczeniu z anglosaskiego — dar, który nie przestaje dawać.
Magdalena Paluch: Cześć! Cieszę się, że dołączyłaś do drugiej edycji projektu #grozajestkobietą. Zanim do Ciebie napisałam, słyszałaś coś więcej o tej akcji? Czytałaś teksty koleżanek po piórze?
Zeter Zelke: Niestety nie. Z grozą nawiązałam bardziej zażyłe relacje, bo okazała się poczytniejsza. Nigdy nie miałam wielkiego parcia na horror, choć od zawsze lubiłam.
MP: Pamiętasz, kiedy sama dołączyłaś do grona autorek, które polubiły się z literaturą grozy? Kiedy został opublikowany Twój pierwszy tekst?
ZZ: Grozę lubię, odkąd pamiętam. Moje pierwsze opowiadanie opublikowano w 2012 roku, w antologii Nowa będącej pokłosiem konkursu literackiego zorganizowanego przez portal Horror Online.
MP: Jeśli się nie mylę, Twoją wizytówką, jeśli chodzi o teksty, jest bizarro. Gdybyś mogła krótko wyjaśnić (tym, którzy nie znają), co to jest i z czym się je, i czemu akurat najbardziej to właśnie bizarro przypadło Ci do gustu?
ZZ: Bizarro trudno zdefiniować. Przybiera ono tak wiele odmian, jak wiele jest gatunków literackich. Wspólnym mianownikiem są daleko posunięte: groteska i absurd. Dziwni bohaterowie. Zupełnie kosmiczni. Wysoki poziom abstrakcji. Różni ludzie szukają w bizarro różnych rzeczy. Jeśli o mnie chodzi, uwielbiam, kiedy nonsensowna zupa na koniec oferuje logiczne wnioski. Taki szok poznawczy. Porządek z chaosu. Coraz częściej też myślę, że bizarro nadaje się do uprawiania narracji okraszonej symboliką. Kto nie potrafi odszyfrować symboli, otrzyma niezrozumiały tekst. Kto potrafi – będzie mieć podwójny ubaw. No, tylko trzeba jeszcze umieć taki tekst napisać, co wcale łatwe nie jest. Niniejszym rzucam przyjaciołom w bizarro wyzwanie! Czytaj resztę wpisu »