polskie centrum bizarro

Bizarro TV – Ci Francuzi to jednak są…

In Animacja on 18 stycznia, 2013 at 6:00 am

niedobreliterkibizarrotv3Francja… trzeba przyznać, że wokół tego kraju narosło wiele dziwnych stereotypów i przekonań (niekiedy nie pozbawionych ziarnka, a nawet więcej niż ziarnka prawdy). Znana jest więc będąca pożywką dla wielu złośliwych dowcipów francuska cecha narodowa – tchórzliwość. Wiadomo też, że podstawą diety mieszkańców tego państwa są różne niezbyt jadalne dla reszty świata oślizgłe stworzenia o naturze ziemno-wodnej (między innymi te kumkające i te pokazujące rogi do pierogów). Każdy przyzna, że język francuski jest też jednym z najbardziej pokomplikowanych w swym skomplikowaniu tworów lingwistycznych Europy, a w dodatku jego użytkownicy zapodają go z prędkością serii karabinów maszynowych. Wreszcie wiadomo, że Francuzi to kochankowie idealni i trzeba od nich z daleka trzymać wszelkie kobiety, nad wyraz chętne do romantycznych i fizycznych uniesień z panami z nad Sekwany (gwoli ścisłości – wieść gminna niesie, że Francuzki też są niezłe w te klocki).

Niezależnie od prawdziwości powyższych tez trzeba przyznać, że Francja ma bezsporny wkład w światowe dziedzictwo popkulturowe, a co za tym idzie takie jego fragmenty, które każdego entuzjastę bizarro interesować powinny. Od Markiza de Sade do Heavy Metal (czy raczej w najpierwotniejszej, legendarnej wersji Métal Hurlant) – mogą pochwalić się sporymi osiągami.

Dziś też Francja potrafi dołożyć do pieca jeżeli chodzi o rajcujące freaków klimaty. Na przykład wypuszczając na świat twórców animacji o zwyrodniałym poczuciu humoru, absolutnym braku autocenzury owocującym niemożnością oglądania danych dzieł w pracy/w pobliżu dziatwy/obok osób obdarzonych jakąkolwiek formą wrażliwości oraz z talentem do kreowania takich fabuł, że głowa może rozboleć… z radości, naturalnie. I dziś będzie właśnie o takim artyście. Bizarro TV is back in town!

h

Ci Francuzi to jednak są…

h

Eksplodowało toto w zeszłym roku. Jak zwykle w Internecie – środowisku sprzyjającemu dziwactwom i dziwadłom niemal tak bardzo jak polski Sejm (tylko w parlamencie, na szczęście, mniej porno jest). Pewien teledysk wywoływał konsternację, zaskoczenie, obrzydzenie, przerażenie i niezrozumienie. Często naraz. Maniaków horroru mógł też przy okazji doprowadzić do stanu bezbrzeżnego zakochania. Obiegł on Sieć z prędkością ponadświetlną, lądując na milionach stronek i blogów (w tym wielu polskich) i nabierając szatańsko memetycznego potencjału.

Może widzieliście? Oto i owo wideo:

h

h

No cóż, klip do utworu formacji DYE na pewno jest nastrojowy, zaczynając się od nostalgicznego widoczku młodzieżowej ekipy, która wkrada się nocą na basen by poznawać prawdziwy smak życia (czytaj: piwa i macanek). Jak to jednak bywa, zabawa przeradza się w koszmar. Taki na skrzyżowaniu Lovecrafta, japońskiego komiksu grozy oraz umiarkowanie zdeprawowanej pornografii z tego kraju – to ostatnie głównie przez przeuroczego penisorobaka uzbrojonego. Ta zabójcza mieszanka musiała zadziałać.

I zadziałała! Nazwisko jej twórcy, francuskiego adepta animacji Jérémie Périna, stało się dużo bardziej znane szerokiej publice.

A kimże jest ten pan? Otóż to młody, zdolny reżyser/scenarzysta rodem z północy kraju spod znaku Napoleona i szampana, który po ukończeniu z sukcesami paryskiej szkoły animacji w 2000 roku rozwijał swoje talenty w rozlicznych studiach parających się ową dziedziną sztuki. Na przykład będąc pomysłodawcą oraz współtwórcą wielu telewizyjnych i internetowych kreskówek, z których część już była dość podejrzana. Jak poniżej:

h

h

Nawet jeśli nie znamy języka, widać wyraźnie coś niepokojącego w tej opowieści o poszukiwaniu nowego owłosienia. Wraz z rosnącą renomą, Périn zaczął pracować także przy „poważniejszych” projektach. Zdarzyło mu się np. współreżyserować czołówkę biograficznego obrazu Gainsbourg, opowiadającego o życiu kontrowersyjnego szansonisty Serge Gainsbourga – człowieka, który prawdopodobnie zaznał w życiu więcej seksu niż stadko wyrabiających 200% procent normy w jurności królików-mutantów. A czołówka jest dość surrealistyczna, by też ją tu wkleić.

h

h

Jednak niewątpliwie największą sławę przyniosły Jérémie nietypowe i wystrzałowe teledyski. Zwłaszcza wśród braci, która zbyt dużo czasu spędza za ekranami komputera. Obejrzyjmy więc klip, który wylansował go swego czasu jako obiecującego reżysera. Historia opowiada o kierowcy ciężarówki, który z entuzjazmem uprawiał swój zawód, prując przez bezdroża z uśmiechem na ustach. I tak by jechał długo & namiętnie, ale nagle minęła go piękna dziewoja w szybkim aucie i zapragnął, tak żeby użyć slangu z polskich komedii rodem, zapuścić mrówkojada. Niestety, gorzej z realizacją planu. Nawet jeśli weźmiemy poprawkę na to, że rzecz dzieje się w realiach staroszkolnej gry komputerowej (i wedle jej zasad), może to być droga przez mękę.

h

h

Nawiasem mówiąc, Périn dobrze czuje się w klimatach ośmiobitowych gierek. O czym świadczy fałszywka, którą sprokurował na potrzeby filmu Motivational Growth z 2012 roku. Intryga snuta w tym filmie brzmi zresztą bizarro, że hej – traktuje on bowiem o pogrążonym w beznadziei i depresji mężczyźnie, który zaczyna przyjmować rady na temat swojego opłakanego stylu życia od… grzyba, który wyhodował sobie w toalecie. Wartość dodana – grzyb mówi głosem Jeffreya Combsa, słynnego Re-Animatora!

Jednak sednem wybryków animacyjnych Jérémie jest taki humor, jaki zaprezentował w historii napalonego właściciela TIRa. Sprośny, niepokorny, czarny i zakręcony – czegoż chcieć więcej? Takie klimaty prezentuje on nawet w filmach, do których tylko dołożył cześć scenariusza (razem ze swoim stałym współpracownikiem, Laurentem Sarfati). Z poniższego wideo dowiecie się jak wygląda dowożenie pizzy w świecie, który nawiedziła plaga żywych trupów…

h

h

Przyznajcie, nie spodziewaliście się, że maskarę zombie da się zilustrować twórczością (nie)sławnego Justina Biebera?

Jednak naszym zdaniem crème de la crème działalności Périna jest jego najnowsze dziecko – seria animowanych szortów Merci Satan prezentowana na portalu/kanale YouTube Mondo, który specjalizuje się właściwie tylko i wyłącznie w chorych oraz głupawkowych animacjach. Dość powiedzieć, że jedną z głównych atrakcji Mondo są wszystkie odcinki kultowych Happy Tree FriendsBohater dzisiejszego posta prezentuje zaś serial, który jest właściwie zbiorem zwiastunów lub fragmentów fikcyjnych produkcji telewizyjnych… wyjątkowo hardkorowej proweniencji. Dość powiedzieć, że dziełko przywoływane w pilocie nosi tytuł Show Analnego Boba, a każdy odcinek poprzedza informacje „Ten program oglądacie dzięki Szatanowi”.

W drugim epizodzie zobaczymy zaś co by się stało, gdyby śledczym w typie znanego z CSI:Miami legendarnego Horatio został sam… Bóg.

h

h

W trzecim poznamy zaś superherosa, który… no cóż, bez ogródek, robi jeszcze w pieluchy. Za to ma tyle ponadludzkich atrybutów, że wpędziłby każdego obrońcę sprawiedliwości w kompleksy.

h

h

Najświeższy odcinek poświęcono natomiast smutnym konsekwencjom posiadania tylko jednej i jedynej nadludzkiej umiejętności. Życie jest ciężkie – kiedyś przestanie ona wystarczać…

h

h

Czad wcielony, nieprawdaż?

h

***

h

Mamy nadzieję, że animacje Jérémie udowodniły wam, że mieszkańcy Francji potrafią być bardzo bizarro. I, że przypadły wam do (spaczonego) gustu. Jeśli chodzi o więcej… cóż, nie ma tego zbyt wiele, więc pozostaje czekać na kolejne odcinki Merci Satan na Mondo lub na jakieś przecieki na fanowskiej stronie na Facebooku.

No cóż, wypadałoby spuścić na dzisiejsze ekscesy wizualne zasłonę milczenia. No bo cóż można po takim przedstawieniu powiedzieć? Do następnego!

h
  1. Cóż, Francuzi zrobili też film o morderczej oponie. Jeśli chodzi o klipy, to najbardziej moją uwagę zwrócił ten pierwszy. Poza tym, że był posrany, był naprawdę dobry;]. Klimat trochę jak z teledysków Gorillaz, tylko że one są dużo bardziej lajtowe.

  2. „Braingrinder” do kwadratu:)

  3. Koniecznie trzeba też wspomnieć, że to właśnie we Francji powstały manifesty surrealistyczne – André Breton był przywódcą ruchu i twórcą trzech manifestów surrealistycznych (1924, 1930, 1946). Potem był słynny „Pies andaluzyjski” wyprodukowany we Francji w 1929.
    O współczesności też dużo by można tu napisać, jeśli chodzi o filmy wystarczy wspomnieć „Delicatessen” oraz „Miasto zaginionych dzieci” (reż. Jean-Pierre Jeunet i Marc Caro) – filmy absolutnie bizarro-genialne.
    Dzięki za tę aktualkę i wspomnienie Francuzów, którzy jak nikt przyczynili się do tego, czym jest bizarro fiction dzisiaj.

  4. mocarne do sześcianu 😉

Dodaj komentarz