Dziś będzie krótko, węzłowato i na temat. Jaki? Przekonajcie się sami, opierając swe szlachetne oczodoły na nowym szorciaku sprokurowanym przez duet Kazek Kyrcz Jr & Michał J. Walczak.
Prośba i błaganie
– Proszę, nie umieraj… Nie teraz.
– Yyy…
– Nie musisz nic mówić.
– Yyychy.
– Oszczędzaj siły. – Nie mogłem skupić się na przygotowaniach, widząc w jakim stanie jest moja pacjentka, a jednocześnie starając się dodać jej otuchy. Cóż, od małego mam słabą podzielność uwagi.
– Ja… nie da…
– Wytrzymaj, proszę, już kończę. – Zazwyczaj te powtarzane raz za razem ruchy uspokajają mnie, dziś jednak czułem dziwne podskórne napięcie. Czyżby zbliżał się kryzys? W moim fachu to naprawdę niebezpieczne.
– Ooyy…
– Co? – Tym pytaniem niepotrzebnie zmusiłem ją do wysiłku. Skupiła się, próbując przełknąć ślinę.
– Woooyyy…
– Masz, pij. Lepiej?
– Yhm. – Przełknęła z ulgą. – Laszeho? – wymamrotała, nie potrafiąc ogarnąć umysłem sensu tego, co się działo.
– Życie nie jest fair. Każdemu mogło się coś takiego przytrafić, ale trafiło na ciebie. Wytrzymaj jeszcze trochę i staraj się zachować przytomność. Za chwilę będzie po wszystkim.
– Muisz fo rowiś?
– Tak. Widzisz jakieś inne wyjście? Spokojnie, to praktycznie rutynowy zabieg, a ja mam w tym spore doświadczenie. Nie, nie, nie, nie zasypiaj!
– Yhym…
– Wiesz, jeden pacjent tuż przed operacją powiedział mi, że kładąc się spać zawracamy do jutra. Też uważam, że na co dzień krążymy między dwiema płaszczyznami; przeszłością i przyszłością. Dwoma odmiennymi końcami kija, które różni coś więcej niż jedna litera i spaja coś znacznie mniejszego niż ego. Dziś to nieustanny ruch między byłem, a będę – zagadywałem jak umiałem najlepiej.
Kobieta zmarszczyła brwi i z wyraźnym trudem wycedziła:
– Posostaje mi oddać „jutro” w twoje ręce. Błaham. Sróbto… szybko.
– Postaram się. Myślisz, że po co tak długo ostrzyłem ten cholerny topór?
Pozostaje mi tylko się uśmiechnąć.