polskie centrum bizarro

„Winny” by Onibe

In Opowiadania on 7 października, 2014 at 6:00 am

niedobreliterkitxtWielu ludzi twierdzi, że państwo powinno działać niezależnie od kościoła. Cóż, interesy jednych nie zawsze pokrywają się z planami tych drugich. Wiele kwestii jest spornych, w wielu dochodzi do prawdziwych medialnych bitew.

A jak wyglądałby świat, w którym kościół sprawuje władzę absolutną? Możemy się tylko domyślać. Namiastkę tego wyobrażenia daje nam członek Niedobroliterkowej ekipy, Darek Barczewski. Zapraszamy.

h

Winny

h

Do sądu dotarłem niemal spóźniony. Niemal. Ale tym razem mi się upiekło.

W biegu rzucam okiem na listę sal i spraw. Zgodnie z oczekiwaniami, moja jest tam gdzie zawsze.

Znam drogę.

Po chwili zasiadam już na ławie oskarżonych. Rozglądam się.

W najbardziej eksponowanym miejscu sali wisi gwiazdokrzyż. Przyciąga wzrok: duży i błyszczacy od diamentowego pyłu. Poniżej, nieco na ukos, wysrany przez gwiazdokrzyż orzeł szary w przekrzywionej koronie ze skrzydłami splecionymi w uniwersalnym geście potęgi. Orzeł wydaje się być umęczony i nie ma co się mu dziwić: tkwi w niewygodnej pozycji, a przyszłość jego marna.

Jeszcze niżej i jeszcze bardziej na ukos siedzi sędzia. Poprawia dyskretnym ruchem koloratkę, symbol niezawisłości urzędu. Rzuca mi też pełne pogardy spojrzenie, na które zasłużyłem jako recydywista.

W zimnej sali, oprócz naszej dwójki, gwiazdokrzyża i pechowego ptaka, jest jeszcze oskarżyciel. Obrońcy brak, bo nie ma potrzeby mnie bronić. Jestem zasadniczo winny.

Oskarżyciel czeka na gest sędziego, który najpierw kłania się gwiazdokrzyżowi, potem kiwa głową orłowi (ten nie odpowiada na salut) i wreszcie daje znak. Show czyli proces się zaczyna. Oskarżyciel monotonnym głosem recytuje okoliczności zbrodni, na szczęście niedoszłej. Niewiele brakowało, a nakryto by mnie na wielokrotnym mordzie, ale – dzięki niechaj będą gwiazdokrzyżom, krzyżogwiazdom i całemu ich potomstwu! – ta czujna, starsza pani wyłamała drzwi do mojej toalety, kiedy byłem jeszcze daleki od ejakulacji.

Co oczywiste, po zobaczeniu jej czujnej i rozjuszonej osoby opcja ejakulacyjna przeszła do ostatecznego odbytu, ale w pewnym sensie mleko się wylało.

Czyli usiłowanie.

Lepsze to niż czyn uczyniony, gorsze niż żaden.

To już drugi raz. Za trzecim nie będzie ulgi. Tym razem prawo łaski: przepadek pensji oraz nadzór kamerami wideo. W łazience, kuchni i sypialni, aby mnie nie kusiło.

Obiecuję sobie, sędziemu, oskarżycielowi i gwiazdokrzyżowi, że trzeciego razu nie będzie. Orzeł nie wydaje się zainteresowany moją skruchą, więc jego pomijam. Jest tu i tak figurantem.

Wybiegam z sądu w skowronkach. Mogłem przecież dostać w czapę. Lub trafić, jak inni, do szczelin, w których się łupkuje gaz. Z takich szczelin się na ogół nie wychodzi, choć czasami się wylatuje.

Rozradowany postanawiam uczcić sukces spacerem. Idę główną aleją, mijając siedemnaście gwiazdokrzyży (liczyłem mechanicznie). Zatopiony w myślach nieuważnie lecz odważnie odbijam w prawo, w dzielnicę klasy średniej. Kopniakami rozganiam stada szkieletopodobnych dzieci, ostrożnie przechodzę nad skurczonymi ciałkami tych, które już tylko czekają na nieunikniony koniec. I tymi, które się go doczekały.

Tyle radosnego zgiełku.

Życie.

Dreszcze przeszywają mnie od nagromadzonej wokół bezcenności.

h
h
  1. […] Niedobrych literkach teksty pojawiły się TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ i jeszcze […]

Dodaj komentarz