polskie centrum bizarro

„Drzwi” by Małgorzata Lewandowska

In Opowiadania on 3 października, 2014 at 6:00 am

niedobreliterkitxtWbrew oszczerczym, kapitalistyczno-socjalistycznym pogłoskom, Paskud ma poczucie humoru. Owszem, nieco wypaczone (nieco? Nieco to Polska dostała w drugiej wojnie światowej… – przyp. anonimowego redaktora), ale zawsze.

Jak na jednostkę obdarzoną poczuciem humoru, ceni sobie Paskud inne jednostki nim obdarzone. Humorem w sensie, nie paskudem. No, wiecie o co chodzi, prawda?

I w  ten pokrętny sposób dotarliśmy do sedna sprawy, albowiem dzisiaj mamy przyjemność – niekłamaną – zaprezentować Wam namaszonego przez Paskuda szortala Małgosi Lewandowskiej. Drzwi są krótkie, zwięzłe, cholernie na temat i obdarzone dystansem ocierającym się o zdrowy humor. Sami przyznacie: w temacie drzwi wcale nie jest to standardem!

Zapraszamy do lektury!

h

Drzwi

h

Wreszcie udało jej się przejść na drugą stronę. Szła spowitym szarością korytarzem i starała się znaleźć odpowiednie drzwi. Bez wahania minęła jedne, zza których usłyszała roześmiane głosy dzieci. Stanęła nasłuchując przy kolejnych. Usłyszała głośną muzykę, postanowiła spróbować i nacisnęła klamkę. Drzwi otworzyły się lekko, ukazując roztańczony tłum spoconych ludzi. Już miała wejść do środka, gdy włączono stroboskop. To nie dla mnie – pomyślała i wycofała się. Nasłuchując przed kolejnym pokojem, usłyszała cichy szum. Morze czy ocean? Morze nie było takie złe, ale ocean zawsze kusił obietnicą, po czym oferował śmierć. Po uchyleniu drzwi zobaczyła jedynie wodę. Nie było nawet plaży. A więc to pewnie jeden z tych koszmarów, gdy tonie albo coś ją zjada. Nie dziękuję – stwierdziła – nie teraz. Granatowa woda wołała ją jednak, obiecując chłodne oczyszczenie, któremu coraz trudniej było się oprzeć. Zamiast trzymać się swojego postanowienia, kobieta nadal stała więc w otwartym przejściu. Nagle, jakby wreszcie się ocknęła, szybko zamknęła drzwi i nie oglądając się za siebie poszła dalej. Przeszła koło kolejnego zamkniętego pokoju, z którego dochodził krzyk przerażenia. Nawet nie chciała próbować. Przy jeszcze następnym spotkała ją ściana ognia, zaś drzwi do rzeczywistości zmieniły się we właz do pieca. Miała świadomość, że to wspomnienie krematorium, ale nie wiedziała skąd je ma. Czasami zastanawiała się czy nie spalono jej kiedyś żywcem. Może w innym życiu? Może w innym wymiarze? A może po prostu zapamiętała to z jakiegoś filmu? To i tak nie miało teraz znaczenia.

Po otwarciu kolejnego przejścia przywitały ją salwy z broni. Zaczynała tracić nadzieję. Potrzebowała tylko tego jednego pokoju, tylko tych jednych drzwi, a jak na złość, jakby jej się nie pieprzyło wystarczająco w normalnym świecie, jeszcze tutaj wszystko musiało iść nie tak jak chciała. Ściany korytarza zaczęły się do siebie zbliżać, zaś panujący w nim mrok gęstniał. Było tak ciemno, że nie mogła niczego dojrzeć. Macając przestrzeń przed sobą dotarła do końca. Pod opuszkami palców wyczuła zarys ostatnich drzwi. Znalazła klamkę. Nacisnęła ją. Nie usłyszała niczego. Zrobiła krok do przodu i spadła w przepaść. Przynajmniej tyle – pomyślała. O ile zawsze bała się wody, przestrzeń nigdy jej nie przerażała i także teraz objęła ją łagodnie. Gdy kobieta spadała, niespodziewanie poczuła poryw gorącego powietrza. Wdarło się dziko pod jej ubranie, jęknęła. A więc to tutaj. Znalazła je. Demony, jak je nazywała, otoczyły ją, całkowicie przejmując kontrolę nad ciałem. Zerwały z niej ubranie, ich ręce obejmowały jej piersi, brzuch, ześlizgnęły się między uda. Rozwarły jej nogi, po czym wchodziły w nią gwałtownie jeden po drugim zalewając pożądaniem oraz rozkoszą na granicy bólu. Pchnięcie za pchnięciem. Karmiły się jej ekstazą, w zamian spijając frustrację i napięcie minionych dni.

Zostawiały spokój i spełnienie.

Kobietę obudził alarm ustawiony w telefonie. Przeciągnęła się w łóżku z uśmiechem. Była gotowa na zmagania z poniedziałkiem. Wychodząc z domu mrugnęła do swego odbicia w lustrze.

– No, pani prezes – westchnęła – dobrze, że twoi pracownicy nie wiedzą jak radzisz sobie ze stresem.

Dodaj komentarz