polskie centrum bizarro

„Porządek musi być” by Agnieszka Pilecka

In Opowiadania on 29 listopada, 2014 at 6:00 am

niedobreliterkitxtTak, tak, Paskud bije się w wątłą pierś (czy co on tam w tym miejscu posiada), bo tym razem errata do aktualizacji Dnia wychodzenia z szafy została wymuszona jego gapiostwem. Zapatrzył się biedak na zamontowane na szafie lustro, zakochał się w sobie, no i zamiast poskładać wszystkie materiały i wrzucić je na stronę jednego dnia, jeden schował do kieszeni. A że ma tych kieszeni jakieś sto tysięcy (sam nie wie ile), to i odszukanie tematycznego opowiadania Agnieszki Pileckiej zajęło mu dłuuuuuższą chwilę.

Ale oto jest. Opowiadanie, rzecz jasna. Bo Paskud z całego tego wstydu znowu poszedł pić mleko z miodem. Nim wróci: zapraszamy do lekturzenia!

 

Porządek musi być

 

W pewnym małym miasteczku, gdzie homoseksualizm tępiony jest od pokoleń, młody Joe postanowił posprzątać. Mówiąc „posprzątać” nie mam na myśli przespacerować się ulicą i zastrzelić wszystko, co wydaje mu się być gejopodobne (choć gdyby tak zrobił, jego dziadek z pewnością byłby dumny). Joe natomiast postanowił rozpocząć porządki od swojego najbliższego otoczenia. Od rana przeglądał stare rupiecie na strychu, wyrzucając to, co uznał za zbędne. Wszedł do wielkiej, wiekowej szafy i po kolei wyrzucał z niej graty.

Usłyszawszy hałas, Bob pobiegł na górę, żeby sprawdzić co się dzieje. W tym właśnie momencie Joe wyszedł z szafy. Bob nie myśląc długo wyciągnął z kabury broń i strzelił mu w głowę, uśmiercając go na miejscu i pozwalając, by jego zwłoki padły bezwładnie na skrzypiącą podłogę. Bob odwrócił zwłoki syna na plecy, po czym trzykrotnie strzelił mu w krocze.

– Tak na wszelki wypadek – przyznał później. – Niby martwy, ale nigdy nic nie wiadomo. Zmartwychwstanie, przemieni się w zombie, będzie egzystować gdzie indziej, tego nie wiem, ale wolę nie ryzykować. Lepiej żeby się nie rozmnażał, nie rozprzestrzeniał swego pedalskiego nasienia.

Proces, w którym sądzono go za zabójstwo, oczywiście wygrał. W dodatku został bohaterem, postawiono mu pomnik. Niedługo pewnie zostanie ogłoszony świętym. Dla niektórych Bob już teraz jest bóstwem. Dlaczego? Przecież wiadomo, że nikt nie chce geja w mieście. Trzeba tępić tę zarazę szybko, nim się rozprzestrzeni. A przecież jeśli jakiś facet sprząta sam z własnej woli, w dodatku rano, będąc jeszcze trzeźwym, nie bijąc żony i z uśmiechem na twarzy, wiadomo, że musi być pedałem. Wyjście z szafy w całości potwierdziło tę hipotezę. Owszem, już wcześniej Bob coś słyszał, coś mu świtało, że ta czynność uznawana jest za przeklętą. Jest podobno pewnego rodzaju uwieńczeniem gejostwa. Słyszał o tej nikczemnej procedurze. Nie rozumiał czemu ma to służyć, ale zakodował sobie w głowie, że jak jest wyjście z szafy, to nie wróży to nic dobrego.

Bob miał siedmiu synów. Każdy z nich usiłował sprzątnąć strych, gdyż potwornie tam śmierdziało. Nie wiedzieli co, ale smród był wprost nie do zniesienia. Bob zabił wszystkich swoich potomków. Wszystkich z tego samego powodu. A to przez to, że do nieszczęsnej szafy od czasu do czasu trafiały zwłoki owcy. Bob bardzo lubił się z nimi zabawiać. Owca i do tego martwa! Szczyt szczęścia. Nic nie kręciło go bardziej. Ale miał do tego prawo. Przecież owca jest płci żeńskiej, więc wszystko w porządku.

Co jakiś czas wymieniał owieczkę. Aczkolwiek to oblepione spermą, wełniste zwierzątko i tak wydzielało dość nieprzyjemną woń. Woń, która roznosiła się po całym domu i zmuszała jego mieszkańców do poszukiwań źródła smrodu i uprzątnięcia go. Niestety, wszyscy, którzy chcieli zlikwidować smród, źle skończyli. Ci, którzy poznali źródło paskudnej woni, już nie żyją. Natomiast Bob, bohater, który uratował swe miasteczko, świętował kolejny dzień życia na strychu, wraz ze swoją ukochaną, wtulając się w jej mięciutką wełnę.

– Już teraz nikt mi cię nie odbierze, kochanie – wyszeptał do martwego, owczego uszka, zasypiając z myślą, że w miasteczku w końcu będzie spokój, bo wszyscy żyją tak, jak pragnie tego Bóg.

 

  1. Świetna, zwariowana historia z głębszym dnem.Tego mi było trzeba. Lubię ten humor na granicy absurdu.Chętnie wrócę na twojego bloga by przeczytać więcej opowiadań, bo coś czuję, że mamy podobne postrzeganie świata, tylko Ty potrafisz celnie i zwięźle spuentować. Mega

  2. […] Jaki to ma związek? A no taki, że 5. lat temu (o w mordę, to już pięć lat!) popełniłam opowiadanko z okazji dnia wychodzenia z szafy. Tekst o pewnym małym miasteczku, które rządzi się swoimi prawami i do kwestii porządków także podchodzi w sposób niepospolity: https://niedobreliterki.wordpress.com/2014/11/29/porzadek-musi-byc-by-agnieszka-pilecka/ […]

  3. […] Jaki to ma związek? A no taki, że 5. lat temu (o w mordę, to już pięć lat!) popełniłam opowiadanko z okazji dnia wychodzenia z szafy. Tekst o pewnym małym miasteczku, które rządzi się swoimi prawami i do kwestii porządków także podchodzi w sposób niepospolity: https://niedobreliterki.wordpress.com/2014/11/29/porzadek-musi-byc-by-agnieszka-pilecka/ […]

Dodaj komentarz