polskie centrum bizarro

„Mamy zamiar nadal chodzić razem na siłkę, więc wszystko jest możliwe” – wywiad z Kyrczem i Kainem w sprawie świrów

In Książka, Patronat, Wywiad on 27 czerwca, 2014 at 6:00 am

wojna-swirow Jak to mogłoby wyglądać, taka wojna świrów? Świry to raczej kiepski materiał na żołnierza, nawet jak się ich wypuści ze zwyczajowych habitatów: specjalistycznych szpitali, domów pełnych kotów i wulgarnych malowideł na ścianach czy choćby z parlamentu. Zwłaszcza w kaftanie bezpieczeństwa ciężko się walczy, bo jak to, zębami kłapać, kopać? Właśnie, a broń świrów? Czy nadawałyby się na nią gumowe kurczaki (lub obłe instrumenta kształtów organicznych z tegoż materiału, jeżeli nie dość że świr, to zbok), czy może bardziej puszczone od tyłu i na cały głos nagrania nieskładnych przemów tychże wariatów (taka metoda w stylu tego, co armia pewnej potęgi robiła jeńcom heavy metalem)?

No właśnie, kto normalny by wiedział, jak świry wojują?

Czy Kazek i Dawid normalni są, to ocenić może tylko komisja najwybitniejszych psychiatrów, ale fakt faktem – książkę o tytule Wojna Świrów napisali, więc pewnie co nieco wiedzą. A skoro wiedzą, to trza przesłuchać. Do niecnego czynu zwywiadowania swoich ukochanych protegowanych Paskud wysłał niejakiego Grzywacza, bo on był ponoć kilka razy w bliskiej obecności rzeczonych i nic mu nie odcięli, ani nawet nie odgryźli. Efekty poniżej, oczywiście bizarro do dwubocznego kwadratu lub trójściennego sześcianu (to już rozstrzygną sobie jacyś psychopatyczni matematycy).

h

Wywiad z Kyrczem i Kainem,

weteranami Wojny Świrów

h
Kyrcz_kain

Kyrcz i Kain, obaj zamyśleni nad tym, cóż uczynili

1.

h

Grzywacz: Hejki Kazku i Dawidzie, powitać. I jazda z pierwszym pytaniem, póki się chce. Zazwyczaj pisaliście razem formy krótkie, czyli różnej długości opowiadanka, które ze trzy razy udało się nawet zebrać w zbiorki. Jak się wam pisało w takim razie wspólną powieść? Były myśli typu: „jesteśmy na to za starzy”, „powieści są do bani i fe, bo są taaakie długie”, „po co ja jeszcze piszę z tym typem?” i tym podobne?

Kazek: Pisało się świetnie, szczególnie, że obaj jesteśmy sadystami– naszym najczęściej powtarzającym się dylematem było pytanie o to, którego z bohaterów uśmiercić jako następnego. I co mu zaaplikować, żeby jego zejście dało nam maksimum satysfakcji.

Dawid: Była taka chwila, gdy miałem poważne wątpliwości, czy w ogóle pisać tę powieść. Ćwiczyłem wtedy na siłowni, leżałem na ławeczce, przygniatał mnie ogromny ciężar i jak przez mgłę widziałem górującego nade mną Kazka, który krzyczał: „Ze mną nie napiszesz?! Ze mną?!”…
Cała reszta procesu twórczego była tylko formalnością.

2.
Grzywacz: Chory, chorszy, trup był już zbiorkiem mocno koncepcyjnym – w zdrowej dla was i lubianej przez czytelników koncepcji choroby psychicznej. Czy z tego powodu napisanie fabuły długiej i składnej stanowiło naturalny następny krok po coraz większym kombinowaniu z ujednolicaniem tematyki?

Kazek: Chorego, chorszego… napisaliśmy w kilka miesięcy. Wpadliśmy po prostu w cug. Rano dostawałem jakiś fragment od Dawida, a wieczorem odsyłałem mu ciąg dalszy. Teksty puchły w oczach, obrastały tkanką jak jakieś wypasione mutanty. Myślę, że frajda jaką było tworzenie tego zbioru uświadomiła nam, że możemy – i powinniśmy – porwać się na coś dłuższego. Na początku powstało opowiadanie pod wiele mówiącym tytułem Homoniewiadomo, który posłaliśmy na jakiś konkurs, którego na szczęście nie wygraliśmy. Wtedy okazało się, że choć tekst był fajny, to nomen omen nie za bardzo wiedzieliśmy, co z nim począć. Od dawna miałem ochotę napisać z Dawidem powieść, ale z uwagi na ciągły niedoczas wydawało się to niemożliwe. Zastosowałem więc cwany manewr – skrobnąłem długie opowiadanie, które po niewielkich poprawkach dałoby się zmiksować z Homoniewiadomo. W tym momencie mieliśmy już około 50 tysięcy znaków, więc dopisanie pozostałych 200 tysięcy wydało nam się realne.

h
Znalezione na blogu Kaza, czyli bestia dwugłowa Kryczokain (w Górnej Bawarii znana jako Kainokyrcz) w wieku nieco bardziej młodzieńczym :P

Znalezione na blogu Kaza, czyli bestia dwugłowa Kryczokain (w Górnej Bawarii znana jako Kainokyrcz) w wieku nieco bardziej młodzieńczym 😛

h

3.
Grzywacz: Ci, którzy nie dostali książki w łapy jeszcze tego nie wiedzą, ale ja już wiem, więc się zapytam, a co tam. Narracja w powieści jest bardzo fikuśna (i nie chodzi tylko o to, że czasem w pierwszej, a czasem w trzeciej osobie), każdy rozdział to inny punkt widzenia, znaczy widzenie z punktu innej postaci, a raz na jakiś czas walne zebranie kilku. Jak utrzymywaliście to w ryzach, z technicznego punktu widzenia? A może – czy w ogóle staraliście się trzymać to w ryzach? Chaos w sumie rządzi.

Dawid: To był kolejny nasz tekst pisany bez konspektu, wyłącznie na ściemnionych dopalaczach i lekko gazowanej mineralnej. Ale bardziej niż wcześniej, czy może wcześniej niż bardziej… zaraz… khem! To znaczy tym razem wspólnie omawialiśmy więcej szczegółów i rozwiązań fabularnych. Nie mogło być tak, że Kazek zabije mojego ulubionego bohatera w drugim rozdziale, a ja w odwecie każę jego ulubionej bohaterce przespać się z jakimś menelem. Stwierdziliśmy, że tak być to nie będzie i trzymaliśmy naszą wyobraźnię w garści, mimo że miotało nią jak Szatan.

h
wojna-swirow

A to jest „Wojna Świrów”

h

4.
Grzywacz: Jak mi się wydaje, tym razem nawiązań, puszczania oka, popkulturowych gierek oraz przeinaczeń i innych takich odwołań jest w waszym wspólnym tekście zatrzęsienie (zapowiadany w promo Dusiołek to tylko czubek góry lodowej, zapewniam czytelników). Jak to się stało, że wrzuciliście tego większy procent niż nawet w solowych pracach Kaina? Nowe piguły czy przelało się pop-szambo w wyobraźni?

Kazek: Wojnę świrów w dużej mierze pisaliśmy na siłce, gdzie przyjmowaliśmy spore ilości anaboli. Myślę, że nie pozostało to bez wpływu na nasze szare komórki.

Dawid: Przyjmowane przez nas specyfiki poprawiają nie tylko wiązania atomów, gęstość mięśni i wypukłość jąder, lecz także mają wpływ na ilość nawiązań i niestandardowych rozwiązań. Mówiąc metaforą – Titanic naszej wyobraźni wparował pełną mocą w popkulturową górę lodową, intertekstualnie iskrząc i rycząc, pieniąc się cytatem.
A cytując Paulo Coelho: „Jeśli bardzo czegoś pragniesz, to najpewniej tego nie masz”. Ale to bez związku z tematem pytania, po prostu Paulo zawsze na propsie.

Kazek: Cytując z kolei mojego wujka: „Co? Ile ty zarabiasz? Gdybym tyle zarabiał to by mi się z łóżka wstać nie chciało!”. Cholera, to chyba też nie na temat. Inna sprawa, że wujek z łóżka rzeczywiście nie wstaje.

h
Kain i Kyrcz - proces twórczy i przewidywana masa, jeżeli następne dzieło też postanowią na siłce pisać

Kain i Kyrcz – proces twórczy i przewidywana masa, jeżeli następne dzieło też postanowią na pakerni pisać

5.

h

Grzywacz: A właśnie, w waszych powieściach często-gęsto pojawiają się prztyczki i ukłony w stronę postaci realnych i dobrze znanych, przynajmniej tym, co śledzą różne pokręcone światki. Z pojawianiem się was samych to jeszcze nie problem, bo macie do siebie copyright (tzn. mają wasi rodzice, ale podobno wystarczy notariusz i spora sumka, żeby przepisać…), ale np. wspominanie takiego Mastertona? Nie boicie się pozwów indywidualnych i zbiorowych?

Kazek: Wiadomo, że najlepszą reklamą są właśnie pozwy o odszkodowania za straty moralne. Cierpimy na chroniczny niedobór kasy, więc postanowiliśmy tym razem napisać bestsellera, no i tak jakoś wyszło, że postawiliśmy na skandal przez duże „X”.

Dawid: Naszym celem było przekroczenie wszelkich norm literackich i społecznych, słowem poczęstowanie Mastertona żurkiem, do którego wcześniej wlaliśmy żubrówkę. Szach-mat, mastertoniści!

Kazek: I włala!

Graham nie skomentował działań naszego duetu, więc będzie tu tak z głupia franc kadr z legendarnie złego "Manitou"

Graham nie skomentował działań naszego duetu, więc będzie tu tak z głupia franc kadr z legendarnie złego „Manitou”

666.
Grzywacz: Na koniec pytanie-klasyk i bezsprzeczne świadectwo lenistwa wywiadującego. Co dalej? Dokąd poprowadzą ścieżki przeznaczenia w najbliższym czasie? Razem, czy jednak osobno? Plany ograniczają się do zaaranżowania następnej popijawy (lub cywilizowaniej, grilla, mamy w końcu sezon grillowy), czy modzicie już następne epokowe dzieła?

Kazek: Uchylając rąbka tajemnicy; mamy zamiar nadal chodzić razem na siłkę, więc wszystko jest możliwe. Hm, co to za tekst, że „wszystko jest możliwe”, przecież wiadomo, że wszystko jest możliwe! A nawet więcej niż wszystko!

Dawid: Ja mam teraz tyle różnych spraw, że zejść idzie, jeszcze w tym roku premiera dwóch kolejnych powieści (Kotku, jestem w ogniu i Fobia), tłumaczenia, redakcje, śluby, wesela, dzieci, więc jak sam możesz przypuszczać na napisanie kolejnego kultowego klasyka… nie trzeba będzie długo czekać!

h
  1. klawa wywiadownia, ciężko będzie przebić 😉

Dodaj odpowiedź do Onibe Anuluj pisanie odpowiedzi